identyfikator ogłoszenia A60048
Objawy choroby popromiennej Ostra choroba popromienna daje objawy ze strony różnych narządów. W zależności od postaci choroby pojawiają się m.in. zagrażające życiu infekcje, odwodnienie, zaburzenia elektrolitowe i ciężki obrzęk mózgu. Wymienione objawy nie występują od razu po narażeniu na dużą dawkę promieniowania jonizującego. Pierwszy etap nazywa się zwiastującym lub nieswoistym. U chorego pojawiają się nudności, wymioty i biegunka, które utrzymują się przez kilka dni. Po tym czasie choroba przechodzi w fazę utajoną trwającą od 1 do 6 tygodni. Następnie pojawiają się kolejne objawy. W zależności od postaci choroby mogą być to: drgawki, wodnista biegunka, gorączka i odwodnienie. Największe szanse na przeżycie mają osoby, które przyjęły małą dawkę promieniowania jonizującego. Jednak proces zdrowienia może trwać u nich nawet kilka lat. Jeśli nie dojdzie do wyzdrowienia, chory umiera w ciągu kilku miesięcy. Jak przeżyć atak nuklearny i na czym polega? Zanim przejdziemy do tego, jak przetrwać wybuch bomby atomowej, warto wiedzieć, na czym polega wybuch nuklearny przy użyciu broni jądrowej, co pozwoli zrozumieć powagę sytuacji. Szczególnie w aktualnym czasie, w którym tuż za granicami naszego kraju wynikł poważny konflikt zbrojny i pojawiły się groźby użycia bomby jądrowej. Jest to rodzaj broni, którą charakteryzuje największy zasięg destrukcji i całkowitego zniszczenia. Broń jądrowa dzieli się na atomową i wodorową. Pierwszy typ dotyczy reakcji łańcuchowej rozszczepienia jąder ciężkich i pierwiastków, do których należy uran i pluton. Natomiast drugi, czyli bomba wodorowa, związana jest z reakcją termojądrową wodoru, co prowadzi do wybuchu, którego siła jest znacznie większa niż w przypadku broni atomowej. Co ciekawe, największe bomby atomowe i wodorowe są w stanie zniszczyć całe miasta i znajdują się w zasobach wojskowych wielu krajów, wśród których można wyróżnić największe mocarstwa takie jak USA, Rosję, Wielką Brytanię, Francję, Chińską Republikę Ludową, Indie, Pakistan, Koreę Północną i Izrael. Państwa te mają do dyspozycji potężny arsenał nuklearny. Atak nuklearny to nie tylko detonacja bomby i jej wybuch, gdyż czynników rażenia broni jądrowej jest kilka, a każdy z nich ma swoją siłę niszczenia. Wynikają one z nagłego wyzwolenia ogromnej ilości energii, która przybiera różną postać. Można zatem wymienić: Falę uderzeniową – stanowi około 50% energii wybuchu, podczas której dochodzi do gwałtownego wzrostu ciśnienia i wywołanego nim podmuchu powietrza. W efekcie dochodzi do rażenia wszystkiego, co stoi na drodze, zatem ludzi znajdujących się w epicentrum wybuchu, pojazdów czy domów. Promieniowanie przenikliwe (promieniowanie gamma i neutrony z rozszczepianych jąder) – stanowi około 5% energii wybuchu i wykazuje właściwości jonizujące. Nie powoduje bezpośrednich zniszczeń obiektów znajdujących się w pobliżu czy pojazdów bądź elementów konstrukcyjnych, jednak może prowadzić do niszczenia urządzeń elektrycznych i zaciemnienia szkieł przyrządów optycznych. Promieniowanie cieplne – stanowi 35% energii wybuchu i jest inaczej nazywane świetlnym, które jest niejonizujące, a jego głównym skutkiem jest nagrzewanie powierzchni. Oddziałuje bezpośrednio na żywą tkankę, a jego skutki mogą ograniczać warunki atmosferyczne, a także zróżnicowane ukształtowanie terenu. Impuls elektromagnetyczny – poruszający się z prędkością światła, zatem trwa dosłownie ułamek sekundy i może doprowadzić do uszkodzenia elektroniki. Skażenie promieniotwórcze – stanowiące około 10% energii wybuchu, które ma postać ognistej kuli. Po jej zderzeniu z powierzchnią ziemi dochodzi do gwałtownego wyparowania wody, gleby i wszystkich materiałów stojących na drodze. Cała materia ulega kondensacji i łączy się z promieniotwórczymi pierwiastkami. Następnie jest niesiona przez wiatr i zaczyna osiadać w postaci pyłu lub wraz z deszczem, tworząc w efekcie opad promieniotwórczy. Rezultatem jest poważne i rozległe, promieniotwórcze skażenie terenu, który może mieć zasięg globalny. W miejscach, gdzie ma ono ekstremalnie wysoki poziom, powoduje natychmiastową śmierć organizmów żywych. Po kilku godzinach od wybuchu skażenie stopniowo się zmniejsza, a po dwóch tygodniach wynosi około 0,01 wartości wyjściowej występującej 60 minut po wybuchu. Choć wydaje się to minimalną wartością, to nadal jest szkodliwe dla życia i zdrowia. Biorąc pod uwagę powyższe informacje, nawet w przypadku przeżycia samego wybuchu bomby atomowej, większość z nas i tak może zginąć w ciągu 48 godzin. Właśnie z tego względu warto poznać swoje szanse na przeżycie i w pełni je wykorzystać, dlatego zachęcamy do kontynuowania czytania naszego poradnika, w którym znajdziesz wiele cennych wskazówek. Jak przeżyć wojnę atomową – czy są jakieś szanse? Jeśli zastanawiasz się, jak przetrwać wybuch nuklearny i czy masz jakieś szanse, to już spieszymy z odpowiedzią. Wszystko zależy od odległości, w jakiej znalazłbyś się w momencie ewentualnego wybuchu i jego epicentrum. W sieci dostępnych jest wiele symulatorów, które dobrze obrazują konsekwencje użycia broni jądrowej i skutków dla ludzkości. Wystarczy wybrać miejsce potencjalnego ataku nuklearnego i siłę ładunku, aby zapoznać się ze skalą zniszczeń. Dla przykładu bomba atomowa o mocy 10 kiloton niszczy wszystko w promieniu do 1 km, a do 7 km rozchodzi się fala uderzeniowa, która stanowi potężne zagrożenie. Jak przetrwać atak jądrowy – schron atomowy jako bezpieczne miejsce Jak przeżyć wybuch bomby atomowej? Przede wszystkim spróbować za wszelką cenę się przygotować na takie zdarzenie, oczywiście w miarę własnych możliwości. Grunt to odpowiednia organizacja i brak paniki, gdyż wpadanie w histerię z pewnością nie pomoże, a jednocześnie może opóźnić czas reakcji na ważne działania, od których zależy Twoje życie i bliskich. Pełne bezpieczeństwo gwarantują wyłącznie schrony atomowe o specjalnej konstrukcji, która powinna być dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. Niestety w Polsce trudno znaleźć funkcjonujące schrony, które zapewnią skuteczną ochronę na wypadek wybuchu wojny atomowej, a jeszcze trudniej się do nich dostać, jeśli dzieli nas duży dystans. Tym bardziej że podczas uderzenia broni jądrowej liczy się każda sekunda i nie ma czasu na przemieszczanie się w odległe kierunki. Zatem najlepszym i najkorzystniejszym rozwiązaniem jest budowa własnego schronu przeciwatomowego na działce i zlecenie jej realizacji wyspecjalizowanej firmie. W ten sposób będziemy mogli spać spokojniej, wiedząc, że w razie wybuchu będziemy mieć od razu większą szansę na przeżycie i to nadal w obrębie własnej posiadłości. Wybuch atomowy – jak przetrwać i nie panikować? Panika i wpadanie w popłoch to najgorsze, czemu można dać się poddać, choć trudno wyobrazić sobie swój stoicki spokój, podczas tak dużego zagrożenia. Jednak dobra organizacja i zapoznanie się z możliwościami, rozwiązaniami i zasadami przygotowanymi przez specjalistów zapewni Ci większe poczucie bezpieczeństwa, gdyż wskaże, co robić w trakcie, gdy dojdzie to tak niebezpiecznej sytuacji. Zatem jak przetrwać bombę atomową? Przede wszystkim: zachowaj spokój, połóż się na ziemi i jak najdokładniej osłoń głowę ramionami, okryj się jak najszczelniej kocem, okryciem wierzchnim, jeśli jest możliwość, schowaj się do najbliższego budynku, wybierając miejsce, które zapewni największy poziom bezpieczeństwa w chwili, gdyby konstrukcja się zawaliła, po powrocie do miejsca schronienia zawsze weź prysznic, zmień obuwie i odzież, a następnie schowaj je do szczelnej torby i przechowuj na zewnątrz ze względu na radioaktywny pył, w miejscu schronienia (najlepiej zlokalizowanego poniżej gruntu) zadbaj o szczelność okien i drzwi, wyłącz klimatyzację, wentylację i ogrzewanie nawiewowe, najlepiej pozostań w schronieniu, aż do czasu ogłoszenia przez służby, że zagrożenie minęło. ============================== Wszystkie poradniki, w których zawarte są informacje i odpowiedzi na pytanie, jak przetrwać wybuch atomowy wyraźnie wskazują, że gdy tylko jest możliwość oddalenia się od miejsca wybuchu, to należy to zrobić jak najszybciej. Pozwoli to ograniczyć do minimum czas przebywania w przestrzeni, która została objęta skażeniem radioaktywnym. Ponadto zawsze należy w miarę możliwości śledzić również wiadomości oraz stosować się do poleceń służb ratowniczych, które najczęściej wskazują najbezpieczniejsze miejsce ewakuacji ludności. Gdy już wiesz, gdzie w pierwszej kolejności szukać schronienia, warto także dowiedzieć się, co będzie niezbędne. Najlepiej zatem stworzyć listę akcesoriów, które przydadzą się w chwili wystąpienia sytuacji zagrażającej życiu. Mowa między innymi o: latarce z naładowanymi i zapasowymi bateriami, apteczce, scyzoryku i otwieraczu do konserw, ciepłych ubraniach i kocach, artykułach higienicznych, przenośnym radiu, zapałkach lub zapalniczce, zapasie żywności i wody. Jak przeżyć atak nuklearny – opracuj strategię działania i plan ewakuacji Przygotowanie awaryjnego planu i ewakuacji jest konieczne. Jak właściwie opracować strategię, która sprawdzi się w razie zagrożenia? Poza przygotowaniem powyżej opisanych akcesoriów i zapasów żywności, konieczne jest zaplanowanie sposobu komunikowania się z bliskimi i ich powrotu do domu, znalezienia i wskazania wszystkim miejsca zbiórki i schronienia, wyznaczenia jednej osoby spoza Twojego rejonu zamieszkania, najlepiej z odległej miejscowości, z którą będzie mogła być w stałym kontakcie cała Twoja najbliższa rodzina, której dotyczy zagrożenie. Jak przetrwać wojnę nuklearną – czy Polsce grozi wybuch bomby atomowej i użycie broni jądrowej? Sytuacja poza granicami naszego kraju staje się coraz bardziej napięta, co ma związek z wojną między Ukrainą a Rosją, dlatego tak wielu z nas chce wiedzieć, jak przeżyć bombę atomową. Choć deklaracje płynące z Rosji wydają się groźne, to na ten moment nic nie wskazuje na to, aby nasz kraj był celem ataku nuklearnego. To, co jest bardziej niepokojące, to jednoznaczne stanowisko Stanów Zjednoczonych, które zapowiadają natychmiastową i stanowczą reakcję w przypadku użycia przez Rosję broni jądrowej. Gdyby doszło do takiej sytuacji, trudno przewidzieć jej skutki, na które nie mamy zupełnie wpływu. Właśnie z tego względu warto zawsze być przygotowanym na każdą ewentualność. Pamiętaj, że wybuch bomby atomowej wcale nie jest równoznaczny z całkowitą apokalipsą, a odpowiednie przygotowanie i działanie zgodnie z planem oraz przestrzeganie powyżej opisanych reguł znacznie zwiększy Twoje szanse na przeżycie. ================================ Fałszywe alarmy, awarie i… przypadki. Ile razy świat stawał na krawędzi konfliktu nuklearnego? Autor Rodric Braithwaite Od zakończenia II wojny światowej ludzkość co najmniej kilkanaście razy o włos uniknęła katastrofy nuklearnej. Z powodu niesprawnych systemów bezpieczeństwa, błędów komputerów i zwyczajnych ludzkich pomyłek wielokrotnie ogłaszano alarmy. Jak niewiele brakowało, by faktycznie wybuchła wojna atomowa? Czynnik ludzki – błędna ocena, opaczne zrozumienie faktów, pochopne podjęcie ryzyka – nie jest jedyną dźwignią kryzysu. Istnieje długa lista mniejszych „prawie kryzysów”, fałszywych alarmów i technicznych wypadków związanych z bronią atomową i systemami dowodzenia oraz kontroli. Niektórym udało się zapobiec dzięki wbudowanym w nie systemom bezpieczeństwa, innych uniknięto dzięki interwencji człowieka, jeszcze innych przez łut szczęścia. Żaden z nich nie spowodował eksplozji nuklearnej. Fałszywe oskarżenia W listopadzie 1979 roku wyglądało na to, że amerykańskie komputery wojskowe pokazują, iż zanosi się na masowy sowiecki atak nuklearny, wymierzony w amerykański system dowodzenia i siły nuklearne. Ośrodki dowodzenia rakietami Minuteman zostały postawione w stan gotowości, myśliwce przechwytujące wystartowały, a „prezydencki samolot sądnego dnia” – latająca placówka dowodzenia, z której w razie potrzeby można było kierować wojną nuklearną – wzniósł się w powietrze, chociaż bez prezydenta na pokładzie. Po sześciu minutach alarm został odwołany, kiedy satelity wczesnego ostrzegania oraz radary nie wykryły żadnych oznak ataku. Stało się tak, ponieważ przeznaczona do ćwiczeń taśma symulująca atak przypadkiem została włożona do działającego w Dowództwie Lotnictwa Strategicznego systemu komputerów. Jak poinformowano Kongres, lotnictwo podjęło środki zaradcze, które miały „zagwarantować, że [podobny incydent] nigdy się nie powtórzy” (…). Rosjanie zwrócili uwagę na ten błąd. Leonid Breżniew wysłał tajny list do prezydenta Cartera, w którym pisał, że ów omyłkowy alarm był „ogromnym niebezpieczeństwem […]. Myślę, iż zgodzi się Pan ze mną, że w tej dziedzinie nie powinno być żadnych omyłek”. Carter odpowiedział, że wysuwane przez Breżniewa oskarżenia są „nieścisłe i niedopuszczalne”. (…) Inny fałszywy alarm zdarzył się rok później. Trzeciego czerwca 1980 roku wojskowe komputery znowu wskazały na wielki atak rakietowy. Załogi bombowców uruchomiły silniki. Bazy Minutemanów postawiono w stan alarmu. Jeszcze raz alarm anulowano, kiedy radary nie wykryły żadnych oznak ataku. Po trzech dniach sytuacja się powtórzyła. Tym razem ostrzeżenie dotarło niemal do samego szczytu. Doradcę do spraw krajowego bezpieczeństwa Zbigniewa Brzezińskiego o trzeciej nad ranem obudził jego asystent wojskowy William Odom, informując, że około dwustu pięćdziesięciu sowieckich rakiet zostało wystrzelonych przeciw Stanom Zjednoczonym. Prezydent miał nie więcej niż dziesięć minut na wydanie rozkazu odwetu, ale Brzeziński zażądał potwierdzenia, nim go będzie niepokoił. Odom zadzwonił jeszcze raz i oświadczył, że poprzedni komunikat był błędny: w drodze jest nie dwieście pięćdziesiąt rakiet, tylko dwa tysiące dwieście. Brzeziński już miał dzwonić do prezydenta, kiedy Odom zatelefonował jeszcze raz – inny system ostrzegania nie potwierdził sowieckiego ataku. Brzeziński nawet nie obudził swojej żony, oceniając, że wszyscy i tak zginęliby w ciągu pół godziny. Analiza wykazała, że zawiódł czip komputera. Pułkownika, który zarządził alarm, usunięto ze stanowiska. Następnie jego funkcję przydzielano tylko generałom na tej zasadzie, że pułkownicy mogą się mylić, ale generałom nigdy się to nie zdarza. Po trzydziestu latach Lotnictwo Stanów Zjednoczonych nadal używało tych samych komputerów. Zagubione głowice atomowe (…) Nie było powodu, aby sądzić, że tego rodzaju godne pożałowania wypadki nie zdarzały się również po stronie sowieckiej. Informacje o kilku takich zdarzeniach przedostały się do wiadomości publicznej. Do niepokojącego incydentu doszło na przykład podczas serii manewrów NATO, które rozpoczęły się na jesieni 1983 roku. 26 września pułkownik Stanisław Pietrow pełnił dyżur w centrum dowodzenia nowego i wciąż jeszcze wadliwie działającego systemu wczesnego ostrzegania nazwanego „Oko”. W pewnym momencie system wygenerował zagadkowy sygnał, który mówił o tym, że pięć amerykańskich rakiet jest w drodze do celu. Pietrow słusznie doszedł do wniosku, że był to fałszywy alarm, i postanowił nie informować swoich zwierzchników. Ludzie na Zachodzie spekulowali później, że gdyby jego raport został przekazany dalej, mógłby wywołać atak atomowy. (…) Sam Pietrow umniejszał znaczenie tego incydentu, ale po przejściu na emeryturę został na Zachodzie obsypany nagrodami, a w 2015 roku powstał o nim hollywoodzki film zatytułowany Człowiek, który uratował świat. Niezależnie od fałszywych alarmów generowanych po obydwu stronach przez systemy ostrzegawcze sama broń na przestrzeni lat także wielokrotnie ulegała technicznym awariom. Amerykańskie Ministerstwo Obrony nadawało takim wypadkom specjalne kody słowne (…). Wypadki opisane jako Pinnacle-Nucflash (Szczyt-Błysk Atomowy) miały związek z wybuchem albo możliwością wybuchu broni nuklearnej, przypadkowym lub nieautoryzowanym wystrzeleniem rakiety lub wysłaniem samolotu w kierunku innego kraju dysponującego bronią atomową. Inne zdarzenia – takie jak nieautoryzowane wystrzelenie lub wyrzucenie broni, spowodowanie pożaru, wybuchu, uwolnienie energii atomowej albo wybuch nuklearny, niewywołujące ryzyka wojny – nazywano Broken Arrow (Złamaną Strzałą). W 2013 roku Ministerstwo Obrony USA poinformowało, że od 1950 roku zdarzyły się trzydzieści dwa wypadki opatrzone tym kodem. Ich rzeczywista liczba mogła być prawie dwa razy większa. W całym okresie zimnej wojny Amerykanie zgubili jedenaście bomb nuklearnych, których nigdy nie odnaleziono. Wypadki i awarie Między 1950 i 1980 rokiem zdarzyło się około dwudziestu pięciu wypadków z udziałem amerykańskich samolotów i broni nuklearnej. Samoloty rozbijały się, wybuchały albo znikały. Jeden wleciał w chmurę i nigdy więcej go już nie widziano. W styczniu 1961 roku B-52 rozpadł się nad Północną Karoliną – niewiele brakowało, żeby jego dwie bomby wybuchły. (…) Rakiety były tak samo narażone na wypadki. Zapalały się i wybuchały w swoich silosach. Broń spadała z wózków podczas ładowania bądź zapodziewała się w magazynach. Wrażliwe urządzenia zapłonowe albo się psuły, albo miały zwarcia, co wiązało się z potencjalnie katastrofalnymi konsekwencjami. Pod koniec lat siedemdziesiątych arsenał Stanów Zjednoczonych zawierał pięćdziesiąt cztery napędzane ciekłym paliwem rakiety Tytan II. W sierpniu 1965 roku wzmacniano bazę rakietową w Arkansas, aby mogła wytrzymać uderzenie atomowe. Głowicę usunięto z rakiety, ale jej zbiorniki były pełne. Wybuchł pożar i cały obiekt wypełnił się dymem – udusiło się w nim pięćdziesięciu trzech robotników budowlanych. Sama rakieta nie uległa uszkodzeniu (…). We wrześniu 1980 roku w Arkansas lotnik upuścił narzędzie podczas pracy przy rakiecie Tytan II. Narzędzie przedziurawiło w rakiecie zbiornik z paliwem. Paliwo wylało się i następnego dnia rano rakieta wybuchła. Jej głowica wylądowała na ziemi w odległości niecałych stu metrów. Mechanizmy zabezpieczające zadziałały. Nie doszło do eksplozji ani utraty materiału radioaktywnego, ale zginął człowiek i zniszczeniu uległo stanowisko rakiety. (…) Ministerstwo Obrony w końcu przyznało przed Kongresem, że rakieta była niesprawna i mogła ulec wypadkowi. Mimo wszystko sześćdziesiąt trzy rakiety Tytan II pozostały w wyposażeniu do 1981 roku (…). W ciągu tych lat zdarzyło się też kilka wypadków z udziałem amerykańskich atomowych okrętów podwodnych. Większość z nich była raczej drobna, chociaż w paru doszło do uwolnienia substancji radioaktywnych. (…) Niewiele natomiast wiadomo o sowieckich katastrofach nuklearnych. Rosyjscy uczeni twierdzili, że ich system bezpieczeństwa był znacznie lepszy niż amerykański. Podkreślali, że broń została tak zaprojektowana, aby była odporna na ogień i zewnętrzne eksplozje.